2012/04/06

Inglot Sleeks Cream Lip Paint - Błyszczyk do ust

Przez dłuższy czas jedyne czego używałam do ust to bezbarwny balsam. Zachciało mi się jakiejś zmiany na wiosnę. Kupiłam więc na początek pomadkę Inglota matową, w kolorze zbliżonym do koloru ust nr. 404. Kolor jest sympatyczny ale mat okazał się jednak dość ciężki w użyciu - tylko na balsam. Zachciało mi się więc czegoś szybszego i łatwiejszego w obsłudze, no i dla odmiany czegoś z połyskiem.
Na początku myślałam o czymś wpadającym delikatnie w pomarańcz, ale te fajne odcienie były dużo za drogie.
Tak więc wybór padł na błyszczyk:
Inglot Sleeks Cream Lip Paint nr 92


Zacznę od najmniej ważnej rzeczy, czyli wygląd opakowania, trochę  jak probówka :) Takie zwyczajne. Jednak te z pozoru zwyczajne opakowanie kryje praktycznie same plusy.
 
+ Pod względem technicznym opakowanie jest bardzo dobre, nic nie wycieka, błyszczyku wydostaje się tyle ile powinno.
+ Po odkręceniu "probówki" po chwili urzeka zapach - trochę kokos, trochę migdał, piękny zapach.
+ Kolor zbliżony do moich ust, naturalny, bez jakichkolwiek błyszczących drobinek.
+ Zdecydowanie łatwy w obsłudze :) Dobrze się rozprowadza, bez konieczności patrzenia w lusterko. 
+ Na ustach błyszczyk daje ładny połysk, nawilża, nie wysusza, utrzymuje się na ustach dość długo. Nie lepi się zbyt mocno.

Cena 20zł

Jestem zadowolona z tego zakupu :)


3 komentarze:

  1. i really want to try that out!

    please check my fashion blog
    http://searchingforlbd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Beautiful post, so many inspiring ideas on your blog! Would you like to keep in touch and follow each other?

    OdpowiedzUsuń
  3. Używam tego samego odcienia :) również błyszczyki te kojarzą mi się z próbówką :). Powoli kończy mi się pierwszy i w najbliższych dniach muszę się wybrać po kolejny. Tak jak napisałaś o braku drobinek, to dla mnie również ogromny plus :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...