Tak jak obiecałam, napiszę kilka słów o swoim urlopie nad morzem. Pojechaliśmy pociągiem, więc podróż trwała ponad 10 godzin. Dzień w którym przyjechaliśmy zapowiadał nam słoneczną pogodę. Niestety spędziłam tylko jeden dzień opalając się w najlepsze... Szkoda, pogoda w pozostałe dni nie była już tak ciepła i słoneczna, co dla mnie jest jedynym przepisem na udany urlop.
Samo miejsce - Władysławowo, nie urzekło mnie specjalnie. Mam neutralne odczucia, ani nie było źle ani mnie nie zachwyciło. Być może dlatego, że byliśmy tam przed sezonem i wiele miejsc było zwyczajnie pozamykanych.
Jednym z ciekawszych miejsc było Muzeum Motyli. Całe mnóstwo przedziwnych, przepięknych okazów nie tylko motyli ale innych "potworów".
Polecam powiększyć zdjęcie - najciekawsze zaznaczyłam ramką i wykrzyknikiem :)
A teraz największe rozczarowanie. 30 maja miało być otwarcie Ocean parku we Władysławowie. Wybraliśmy się oczywiście. Z daleka wyglądało całkiem ciekawie, więc skusiliśmy się pomimo 20zł za wstęp za osobę.
Główna "atrakcja" która promowała w miasteczku otwarcie Ocean parku, jak widać po zdjęciu nie była w całości... Nie ona jedna. Eksponatów miało być ok. 40, a było może z 15. Uliczki nie zrobione, brudny brzydki piach. Zamiast zwierzaków puste tabliczki z napisem "już wkrótce". Tylko do cholerki po co brać od ludzi kasę za coś co nawet w połowie nie jest skończone? Zwykłe nabijanie ludzi w butelkę.
Uwagę z zewnątrz przyciągała jakby jaskinia z kamieni, w której byliśmy pewni, że jest coś w środku. Jak się zdziwiliśmy gdy jaskinia z kamieni okazała się tylko atrapą...
Byliśmy tam w ostatni dzień pobytu nad morzem i niestety wyszłam zirytowana, wkurzona... Nie tak powinny wyglądać atrakcje dla turystów...